śliwki w occie

 Śliwki w occie to baaardzo tradycyjne wrześniowe przetwory. W ocet pakuje się najzwyklejsze i najbardziej tradycyjne śliwki węgierki, powiedzmy ze dwa kilo. Znaczy na początek śliwki się myje i pakuje w słoiki. Ocet dolewa się później.

Do octu węgierki muszą być nie za bardzo dojrzałe, na początku sezonu. Wrzuca się do słoików całe śliwki z pestkami, a do każdego słoika dodaje się kawałek laski cynamonu, ze trzy goździki, ze 2 ziela angielskie i ze 2 ziarna pieprzu i szczyptę białej gorczycy.  

Następnie w garnku trzeba ugotować octową zalewę. Zalewa do śliwek jest bardzo słodka. Na litr wody bierzemy kilo (tak, jeden kilogram) cukru, 1 łyżeczkę soli i ciut więcej niż szklankę octu 10%. Miesza się to wszystko na małym ogniu aż do rozpuszczenia cukru (jak się nie miesza, to cukier się przypala), a potem zagotowuje. Zagotowaną gorącą zalewę wlewa się do słoików ze śliwkami. 

Potem trzeba przygotować garnek do pasteryzacji. Najlepiej mieć taki jeden duży garnek do pasteryzacji wszystkiego, bo ugotowana farba drukarska (z gazet, w które zawijamy słoiki) raczej nie da się odmyć. A więc ten garnek już do niczego innego się nie nadaje. 

Dno garnka trzeba wyłożyć bardzo grubą warstwą starych gazet, gazetek reklamowych, czasopism, czegokolwiek papierowego. Kiedyś na dno garnka do pasteryzacji wkładało się takie specjalne dziurkowane kółko z blachy i dopiero na nie papier. Ale bez blachy też się da. 

Na grubaśną warstwę papieru stawiamy słoiki, każdy zawinięty przynajmniej w dwie warstwy papieru. Garnek stawiamy na kuchence i wlewamy między słoiki zimną wodę z kranu. Tak do trzech czwartych garnka. Więcej nie, bo strasznie potem kipi. 

Całe to ustrojstwo trzeba powoli podgrzać do wrzenia i pasteryzować 15 minut licząc od zagotowania wody w garnku. Podczas pasteryzacji słoiki mogą wydawać dziwne odgłosy i udawać, że właśnie wszystkie popękały, ale raczej nie warto się tym przejmować, tylko spokojnie odczekać te 15 minut. Nakipienia na całą kuchenkę i pół podłogi też raczej nie da się uniknąć. 

Po 15 minutach wyłączamy palnik, wyciągamy słoiki z garnka (polecam kuchenne rękawice!), odwijamy z papieru i ustawiamy na jakiejś desce/podkładce - są straszliwie gorące. Podniesienie się śliwek do góry jest zjawiskiem prawidłowym i świadczy o zamknięciu słoika. Po wystygnięciu, czyli na przykład następnego dnia, trzeba sprawdzić zamknięcie (np. odwracając słoik nad zlewem do góry dnem - ma nie ciec!), opisać i wynieść do piwnicy. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz