W mojej, znaczy wschodniej, części Polski obchodzenie urodzin jest tradycją stosunkowo młodą. Kiedy byłam mała, obchodziło się tylko imieniny i osiemnastkę. Urodziny nieosiemnaste obchodzone uroczyście, z tortem i świeczkami, znałam tylko z jakichś (bardziej zachodnich) książek. U nas urodziny weszły do kalendarza świąt świętowanych :) pewnie już w XXI wieku...
W międzyczasie tort z liczbą świeczek odpowiadającą liczbie skończonych lat zastąpiono tortem ze świeczkami w kształcie cyfr, ale jubilat nadal ma obowiązek zdmuchnąć wszystkie jednym dmuchem, pomyślawszy wcześniej życzenie. Rodzaj tortu zależy od panującej akurat mody - dawniej były to biszkopty przekładanie słodką masą na bazie masła, dziś coraz częściej jemy biszkopty lub bezy z bitą śmietaną. Potem jest jakaś impreza, organizowana różnie w zależności od wieku i okrągłości urodzin. Czasem są prezenty, zależne od wyżej wymienionych.
A w praktyce - z mojego pokolenia nieokrągłe urodziny obchodzi rzadko kto. I zwykle obchodzenie ogranicza się do odebrania trzech telefonów z życzeniami od stosunkowo bliskiej rodziny. Dzieciaki urodziny obchodzą, dopóki organizują im je rodzice. Młodzież czasem robi imprezki towarzyskie. Najhuczniej, oczywiście, obchodzi się osiemnastkę, która łączy się z pełnoletnością (i legalnym piciem alkoholu). Dorośli czasem przyniosą ciasto do pracy albo spotkają się ze znajomymi przy kawie albo czymś mocniejszym. No może jeszcze świętuje się urodziny okrągłe, co 10 lat. Dopiero w okolicy 70tych urodzin zaczyna się (z reguły co 5 lat) przykładać do ich świętowania ciut większą wagę, o ile rodzina jest w stanie - chociażby z uwagi na aktualne miejsce zamieszkania - delikwentowi imprezę zorganizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz