druga wojna światowa


 1 września 1939 roku przed 5.00 nad ranem bez ostrzeżenia i bez wypowiedzenia wojny wojska niemieckie zaatakowały Polskę. 17 września z drugiej strony uderzyła armia radziecka. Polska usiłowała się bronić dobry miesiąc, a potem zaczęła się sześcioletnia okupacja, aż do 1945 roku. 

Symbolem początku wojny jest Westerplatte, gdzie w zasadzie rozpoczęły się działania wojenne. Westerplatte jest nad morzem, tuż obok Gdańska. Obecnie jest to miejsce pamięci z charakterystycznym pomnikiem, który kiedyś kojarzyło każde dziecka, a którego teraz nie kojarzy prawie nikt.

W ogóle dla mojego pokolenia wojna była wszechobecna i oczywista. Pamiętali ją nasi rodzice, walczyli w niej nasi dziadkowie. O wojnie były czytanki szkolne i harcerskie piosenki. Niemcy byli źli i nielubiani, bo wywołali wojnę. O roli Ruskich w drugiej wojnie z zasady się nie mówiło, Rosjanie przecież nas wyzwolili i w ogóle byli w tej wojnie naszymi sojusznikami. Tak mówiły wszystkie szkolne i gazetkowe czytanki, taki przekaz podawały kultowe filmy: "Czterej pancerni i pies" oraz "Stawka większa niż życie." Na podwórku bawiliśmy się w wojnę i strzelaliśmy do Niemców, zwykle wyimaginowanych, bo Niemcem nikt nie chciał być...

Kiedy podrosłam, a rok szkolny zaczął się zaczynać 1 września, na okolicznościowym przemówieniu dyrektora szkoły nigdy nie mogło zabraknąć nawiązania do rocznicy wybuchu wojny. W liceum wymagano od nas kilkugodzinnego odstania rocznicowych uroczystości na wojskowym cmentarzu. Z tego co wiem, rocznicowe uroczystości są organizowane nadal, chociaż chyba już bez obowiązkowego udziału młodzieży szkolnej.


Druga wojna to też dla mnie spotykane na każdym kroku, przy każdym lesie i na każdym cmentarzu mogiły żołnierzy i cywilów rozstrzelanych za dowolną niesubordynację. Teraz pewnie są to pomniki, a ja pamiętam drewniane krzyże na kupce ziemi gdzieś przy torach kolejowych czy przy leśnej drodze - dziadek mówił mi, że tu pochowali partyzanta. Pamiętam hełmy i jakieś wojskowe akcesoria wykopywane z ziemi podczas kopania przydrożnych rowów. Pamiętam jednoznacznie wojenne skojarzenia z żołnierzami, samolotami, z hukiem wystrzałów, choćby było to tylko wysadzanie zatoru lodowego na Wiśle. Wojna była w jakiś sposób częścią życia - w opowieściach rodziców i dziadków, w antyniemieckiej i proradzieckiej propagandzie, w szczenięcych zabawach. Była o krok. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz