i wcale nie jest to widok cmentarza, który pamiętam.
Najstarsze części cmentarza w mojej pamięci były takie:
Dekoracje też były inne.
Jeśli grób wyglądał tak:
Wyglądało to mniej więcej tak:
Zanim pojawiły się bardziej udane sztuczne kwiaty rodem z PRC, mieliśmy rodzimą plastikową produkcję, byli też zwolennicy układania na grobach (wprost na ziemi) albo w wiązankach plastikowych róż i kalii. A pierwsze chińskie kwiaty jako tako przypominające żywe zobaczyłam w maturalnej klasie...
Potem pojawiły się takie wiązanki, trójwymiarowe w odróżnieniu od płaskich gałęzi przystrojonych leżącymi na płasko kwiatami :
Podstawę stanowiły zawsze żywe gałęzie przeważnie jodłowe (świerk się za szybko sypał), a uzupełnieniem była mahonia, tuja, bukszpan, co tam komu w ręce wpadło.
Były jeszcze wianuszki z barwinku, z nieśmiertelników i z szyszek, bywały wianki z mchu.
Wianuszki z barwinku wielkości deserowego talerzyka jeszcze sama robiłam, jeszcze będąc na studiach - były u nas obowiązkowym elementem wystroju grobów. W środek wstawiało się świeczkę. Niestety, nie umiem znaleźć w internecie takiego zdjęcia.
Zdjęcie wianka z szyszek daje lekkie pojęcie:
A teraz i znicze inne
Pamiętam, jak w dobie kryzysu zbieraliśmy pod cmentarzem niedopalone lampki i sami robiliśmy znicze. Brało się dwa czy trzy kawałki słomy, takiej zbożowej słomy z pola, trochę lnianych pakuł, owijało słomę lnem (od biedy mógł być lniany sznurek rozczesany na włókna). Tak zaimprowizowany knot wbijało się w plasterek kartofla, żeby stał do góry, i umieszczało w pustej glinianej lub szklanej skorupce po zniczu. W garnku topiliśmy resztki niedopalonych zniczy i świec i zalewaliśmy knot, oczywiście musiał wystawać - po zastygnięciu był znicz jak nowy. Zwykle nawet się palił... Jeśli zabrakło świecowych ogarków, zdarzało nam się robić znicze ze spożywczego smalcu - i zdarzało się, że jeśli świeczka na cmentarzu zgasła, zawartość miseczki wydziobywały sikorki. :)
U nas odkąd pamiętam były chryzantemy-kule w doniczkach Wkopywało sięje (po wyjęciu z doniczki) w grób Dziadka. Znicze w glinianych miseczkach czasem wspominam.
OdpowiedzUsuńZnicze w glinianych miseczkach - najpiękniejsze, wg mnie, dzięki swej prostocie.
UsuńSam zniczy nigdy nie robiłem, ale ciotka tak, i to dużo.
Chryzantemy-kule były cięte. Białe albo piękne rdzawe, czasem żółte i fioletowe. Nie pamiętam doniczek, być może były rzadkie albo my po prostu nie kupowaliśmy.
OdpowiedzUsuń