W czerwcu, a czasami już pod koniec maja, dojrzewają truskawki i poziomki.
Truskawka podobno jest ogrodową formą poziomki, ale - poza wielkością - ustępuje poziomce pod każdym względem. :)
Tak się składa, że mieszkam w truskawkowym zagłębiu Polski, cale życie w truskawkach pracowałam, i ze zdumieniem przyjmuję opinię, że truskawka to (podobno) ulubiony owoc Polaków.
Bo dla mnie, generalnie, truskawki mogłyby nie istnieć :).
Teraz truskawki uprawia się na folii albo na włókninie, z nawadnianiem, w setkach odmian, których nazwy już nic mi nie mówią. Kiedy byłam mała, pierwsze truskawki to była majówka - duża, jasna, słodka. Potem zaczynał się robinson - też duży, może trochę ciemniejszy. Na koniec owocowała zenga - drobniejsza i ciemna, świetna na przetwory. Z odmian, których nie uprawialiśmy przemysłowo, bo były podatne na choroby, pamiętam cukrówkę - spiczastą, białą w środku, słoooodką - i reginę z zadartym do góry pióropuszem zielonych listków.
A poziomki to inna opowieść.
Za moich czasów poziomki rosły w lesie, ale u nas rzadko. Pamiętam zdumienie, kiedy pojechałam gdzieś na Mazury i tam zbieraliśmy poziomki wiadrami - u nas nigdy i nigdzie nie widzialam aż tylu poziomek. U nas poziomki dzieciaki zbierały do... kwiatów dzwonka. :) , improwizując owocowego "loda", którego potem razem z dzwonkiem-wafelkiem zjadaliśmy.
Poziomki ogrodowe, nie tak pachnące, większe i w kilku kolorach (są podobno i białe) pojawiły się potem.
O ile truskawka była owocem do jedzenia, do ciast, na pierogi i na przetwory, to poziomkę traktowaliśmy jako wykwinty deserek dostępny w niewielkich ilościach. Szkoda, bo ciasto z poziomkami to jest to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz