o mnie i o tym blogu

Chodzi mi po głowie zrobienie stronki o roku.
Zainspirował mnie trochę Lómendil wspomnieniami o procesjach na cmentarzu, trochę projekt edukacyjny moich dzieciaków, w którym poznają najbliższe otoczenie, fotografują, opisują je po polsku i angielsku i robią z tego bloga. I widzę, że to pokolenie gimbusów (wymierające powoli zresztą w związku z systemem oświaty) kompletnie nie kojarzy już wielu polskich hm zjawisk kulturowych, które dla mnie są oczywiste, a nawet jeśli coś kojarzy, to wszystko miesza i okrasza na dodatek jakimś anglosaskim sosem... coś jak stawianie dyń na grobach na Wszystkich Świętych, słowo daję, widziałam.

Tia wiem, to, co ja znam i pamiętam, to też swoisty miszmasz, mieszanka kulturowa bodaj ze wszystkiego, co można (było przez ostatnie sto parę lat) znaleźć między Radomiem a Włodzimierzem Wołyńskim. Wianki na oktawę Bożego Ciała, czernobrywce na Wigilię, ziemne mogiły okładane widłakiem, z krzyżem ułożonym na płasko z czerwonych owocków dzikiej róży. Majówki śpiewane pod figurą (kto dziś wie, czym się różni figura, ta z przysłowia od diabła za skórą, od przydrożnego krzyża?)



 Dziś chodząc po cmentarzu zobaczyłam kilka obrazków, które świetnie pokazują mieszankę kulturową mojego świata. Proszę bardzo:



Pomiędzy zwykłymi dla mnie, katolickimi, wmieszane niemieckie, ewangelicko-augsburskie, i wschodnie z krzyżami łacińskimi, i prawosławne.
Tym mniej więcej jestem i to mniej więcej znam. W przedziwnej mieszance, już dziś nie do rozplątania.


No i dlatego kusi mnie, żeby zrobić takiego kulturowego bloga o tym wszystkim. O liturgii roku, o ludowej pobożności, o tradycyjnym jedzeniu związanym nierozerwalnie z liturgią :), o najważniejszych roślinach przewijających się przez tradycję i obrzędowość. Nie wiem, czy warto. Czy to kolejny głupi pomysł, który mi przejdzie równie prędko, jak przyszedł :P - i jak parę innych. Czy to znowu uciekanie w aktywizm, szukanie sobie na siłę czegokolwiek do roboty, zupełnie bez sensu, byle coś robić. Czy oznaka starości. Takiej, co lubi opowiadać, jak to za moich czasów, czy ktoś słucha, czy nie.
Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz