Babka zwyczajna była pierwszą rośliną zielarską, jaką poznałam jako bardzo jeszcze małoletnie szczenię.
Ta babka rosła powszechnie i na obu podwórkach u obu babć, i na podwórku przed blokiem (trawników nie koszono wtedy tak często jak teraz), i w parku, i na placu zabaw w przedszkolu. Liście tej babki, o renomowanych wszechwłaściwościach gojących, miały moc leczenia wszystkich dziecięcych ranek, ukąszeń po komarach i innym paskudztwie, stłuczeń i w ogóle wszystkiego, co bolało. "Przyłóż babkę" - mówili. I przykładało się albo smarowało obolałe miejsce rozgniecionym listkiem.
Prawda jest taka, że to przykładanie babki działało rzadko :). I może dlatego babkę pokazywano małym dzieciom, że mają skórę delikatną, a silniejsze zielsko mogłoby zadziałać za mocno. Teraz wiem, że dużo lepiej przykładać na rankę liść szałwii, ma dużo większe działanie aseptyczne. A z babek chyba silniejsza jest babka lancetowata.
Babkę lancetowatą najłatwiej namierzyć podczas kwitnienia. Ma takie kwiatki na długich, cienkich łodygach:
Podobno przeciwbakteryjnie działają tylko świeże, najlepiej rwane przed chwilą, liście babki. Warto je przed użyciem wypłukać czystą wodą i pognieść, żeby wydobyć sok. Napar z suszonej babki ma inne zastosowania, ale na rany (znowu w przeciwieństwie do szałwii) się nie nadaje.
Rośnie u nas jeszcze babka średnia.
Jak widać, liście ma pomiędzy lancetowatą a zwyczajną, ale ją też najłatwiej poznać po kwiatach. Są podobne do kwiatów babki lancetowatej, ale dużo bardziej puszyste.
Ta babka też ma jakieś zastosowania lecznicze i też można nią ranki okładać.
Podobno wszystkie babki tworzą między sobą mieszańce, więc mogą zdarzyć się babki trudne do jednoznacznego określenia, co to za jedna.
A z ciekawostek: jako kilkuletnie szczenię bawiłam się często we wróżby z liści babki. Rwało się liść babki zwyczajnej razem z łodyżką, a ilość wystających w miejscu urwania wiązek przewodzących (ciągnące się żółtawe "nitki") miała oznaczać, ile będę mieć dzieci. :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz