Zachowała się natomiast oktawa Bożego Ciała w pobożności ludowej. Polega to na tym, że przez osiem kolejnych dni licząc od Bożego Ciała na koniec nabożeństw czerwcowych wychodzą procesje z Najświętszym Sakramentem i przechodzą jeden raz wokół kościoła. Nie zatrzymują się przy żadnych ołtarzach, po prostu przechodzą wokół kościoła, śpiewając jakąś pieśń eucharystyczną. Uczestniczą w tych procesjach ludzie zwykle uczęszczający na nabożeństwa czerwcowe i wieczorne msze, czasem jest ich dosłownie garstka. Jeśli przyjdzie jakaś dziewczynka w białej sukieneczce, to sypie kwiatki. Bywa, że kościelny sam przechodzi wokół kościoła i wysypuje trasę procesji kwiatkami jeszcze przed rozpoczęciem nabożeństwa.
Ostatnim akcentem oktawy Bożego Ciała jest u nas rozdawanie cukierków dzieciom, które przyszły na procesję. Zwyczaj ten był u nas zawsze, prawdopodobnie jako zachęta dla dzieciaków, żeby na procesje przychodziły, kiedyś łączył się też z błogosławieństwem dzieci - podchodziły pod ołtarz, dostawały krzyżyk na czółko i cukierka:). Cukierki zapewnia ksiądz. :)
Obchody oktawy Bożego Ciała łączą się z pobożnością eucharystyczną, która ma różne formy, a w tygodniu oktawowym przybiera szczególnie na sile - w sensie: więcej ludzi podejmuje takie praktyki. Pobożność eucharystyczna wynika z wiary w prawdziwą obecność żywego Boga w konsekrowanym chlebie i winie i w zasadzie jeśli ktoś w to wierzy, to jest pobożny eucharystycznie :) cały rok, nie tylko w oktawie Bożego Ciała.
Adoracja polega na tym, że przychodzisz, klęczysz albo siedzisz i wierzysz, że tu jest Bóg. Nie musisz nic robić, nawet modlić się, jeśli nie masz ochoty (albo nic do powiedzenia). Możesz tak siedzie albo klęczeć przed wystawionym Najświętszym Sakramentem (w monstrancji) albo przed zamkniętym tabernakulum, w zasadzie nie ma żadnej różnicy. Kiedyś były nabożeństwa czterdziestogodzinne, polegające na tym, że zorganizowana adoracja trwała w jakimś kościele cięgiem przez 40 godzin (dzień, noc i dzień), zwykle w powiązaniu z mszą i procesją eucharystyczną. Podobno gdzieś w Polsce takie nabożeństwa się zdarzają, podobno jako wstęp do Wielkiego Postu. Podobno są miejsca, w których każdą adorację Najświętszego Sakramentu (ku mojemu zdumieniu nawet wpadnięcie do kościoła na 5 minut) nazywają "nabożeństwem 40-godzinnym". U nas czegoś takiego nie ma wcale.
No i kiedy spotkamy księdza, który niesie Eucharystię chorym - poznajemy to po takiej złotej torebce, zwykle niesionej na wierzchu na ubraniu - nie zawsze da się uklęknąć na ulicy albo w samochodzie :), ale schylić głowę i powiedzieć "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" wypada bardziej niż przechodzić na drugą stronę ulicy albo udawać ślepego :P.
I jeszcze o poście. O ile piątek po czwartku Bożego Ciała jest zwykłym postnym piątkiem, to piątek po czwartku oktawy Bożego Ciała (tydzień później) jest uroczystością Najświętszego Serca Jezusa i postu nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz