święty Patryk

urodził się w IV wieku gdzieś w obecnej Wielkiej Brytanii, być może jest Walijczykiem. Wyrastał w chrześcijańskiej (i nabożnej) rodzinie. Kiedy miał jakieś 16 latek, porwano go do niewoli do Irlandii - i w tej niewoli sobie siedział, poznając kraj, ludzi i język. Potem udało mu się uciec do Francji, gdzie trafił pod opiekę różnych chrześcijańskich mędrców, tam został księdzem, poprzebywał też trochę w paru klasztorach. Do Irlandii wrócił jako biskup, tam dokonał gruntownej chrystianizacji (m. in. tłumacząc Trójcę Świętą za pomocą liścia koniczyny i wypędzając węże, cokolwiek pod tym symbolem rozumiano). Założył w Irlandii cały system klasztorów i w jednym z nich umarł.

Wspomnienie (dodatkowe, bo to Post) świętego Patryka mamy  w Kościele 17 marca. A sam święty jest jednym z popularniejszych w Polsce, myślę, że z dwóch powodów. Po pierwsze, wcale nie tak dawno minął czas, kiedy co drugi Polak czuł się półIrlandczykiem :P z racji podobnych zawirowań historycznych, wtedy jeszcze całkiem nieźle się mającego irlandzkiego katolicyzmu i przeróżnych upodobań kulturalnych typu mity, bajki, muzyka. Pamiętam, jak na moich (anglistycznych) studiach 17 marca przychodziliśmy na zajęcia ubrani na zielono, ku radości naszych irlandzkich wykładowców.  Po drugie, oczywiście, z powodu piwa. Bo każdy powód jest dobry na imprezę, nawet jeśli tym powodem jest jakiś bliżej nieznany święty. :) I piwo (w Polsce) wcale nie musi być ani irlandzkie, ani zielone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz