o ptakach krukowatych

znaczy tych najpopularniejszych, których w mieście zimą jest pełno. I akurat nie chodzi o kruka. Bo prawdziwe kruki są rzadkością. Kruk potrafi ważyć koło 2 kilo i mieć ponad metrową rozpiętość skrzydeł. I chociaż podobno ich w Polsce przybywa, ja jeszcze w życiu nie widzialam żadnego żywego kruka.

Chyba najpospolitszym ptakiem krukowatym w Polsce jest kawka.
Występuje masowo zwłaszcza tam, gdzie rosną duże drzewa, gnieździ się w starych parkach, w zadrzewionych alejach, w niewielkich zagajnikach - na ogół blisko ludzi. Potrafi założyć gniazdo w kominie i przewodach wentylacyjnych, w każdej dostępnej dziupli czy dziurze, albo zbudować gniazdo z patyków na gałęzi drzewa. I nigdy nie jest to pojedyncze, osamotnione gniazdo, zwykle cała kolonia gniazd.
Kawki zwykle są czarnosiwe, ale zdarzają się osobniki nakrapiane na biało, a nawet takie pstre cudeńka:
Kawki znane są z tego, że zjedzą absolutnie wszystko, i że strasznie brudzą. Dlatego raczej nie cieszą się sympatią ludzi.
Kawki przebywają w Polsce cały rok, nie odlatują na zimę. I właśnie w zimie są bardziej widoczne niż kiedykolwiek, tym bardziej, że liczebność kawczych stadek dość znacznie zasilają gawrony.

Gawron jest większy od kawki, ma potężniejszy dziób i ani śladu siwizny - tylko piękne, lśniące, czarne pióra.

Tu gawron w porównaniu z kawką:
Gawron to ptak wędrowny, który w Polsce zimuje - i większość gawronów odlatuje wiosną. Zostają nieliczne, które u nas się gnieżdżą. A gniazda budują z patyków na gałęziach drzew, zwykle w koloniach. Jedzą wszystko, tak samo jak kawki, a ponieważ mają mocniejszy dziób, z łatwością radzą sobie z orzechami i żołędziami. Jest bardziej płochliwy niż kawka i w zasadzie nie odwiedza karmników.

Ciekawa historia jest z wroną.

W Polsce występuje głównie wrona siwa, wrona czarna (czarnowron) powoli przenika do nas zza zachodniej granicy, ale jest bardzo nieliczna i występuje tylko na zachodzie.
Kiedyś wrona była ptakiem typowo wiejskim. To wrony chodziły za rolnikami, którzy zaorywali pole, i wyjadały robale. Teraz jeśli coś tak chodzi :) to kawki i... bociany. A wrony wyprowadziły się do miast. Pierwszą wronę w życiu widziałam w centrum Warszawy.
Wrony są tak samo dokuczliwe jak kawki, też jedzą wszystko, do czego się dorwą, tyle że gnieżdżą się raczej pojedynczo niż w grupach - na drzewach albo na budynkach.

Większe od wron są sroki. A może tylko wyglądają na większe, bo mają bardzo długi ogon.

I występują absolutnie wszędzie. Potrafią się zagnieździć na brzozie przy ruchliwej miejskiej ulicy, dobrze też czują się na wsiach, w przydomowych zaroślach. Gnieżdżą się pojedynczo na wysokich drzewach i budują ciekawe gniazda - przykryte daszkiem z gałęzi.
Sroki są raczej mięsożerne i bardziej krzykliwe niż dokuczliwe, chyba że akurat postanowiły nam coś powyjadać.  Znane są na przykład z rozbijania i wyjadania nieopatrznie zostawionych na dworze jajek i z porywania kurcząt. Nie wiem, na ile prawdziwe są opowiadania o srokach-złodziejkach kradnących błyskotki.

Jednym z ostatnich miejskich nabytków z rodziny krukowatych jest sójka.
Sójki do niedawna też były ptakami typowo leśnymi i raczej wiejskimi, od niedawna zadomowiły się w miastach - i to nie tylko w parkach i w podmiejskich ogródkach, bo sójki można spotkać na obsadzonej drzewami ulicy.
Sójki też jedzą wszystko. Lubią nasiona, orzechy i żołędzie, ale mięskiem i jajkami nie pogardzą. Gnieżdżą się pojedynczo, na drzewach.
Sójki słyną z wybierania się jak sójka za morze :) - czyli z osiadłego trybu życia. I rzeczywiście nasze sójki nas nie opuszczają. Podobno potrafią do nas przylatywać zagraniczne sójki i te są przelotne.
Sójka potrafi nieźle wrzeszczeć, ale generalnie dokuczliwa nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz