o księdzu "po kolędzie"

czyli o tym, co oficjalnie nazywa się "wizyta duszpasterska", a wszyscy i tak o tym mówią "kolęda".


Wizyta duszpasterska jest w Polsce tradycją o kilkusetletniej już historii. Polega na tym, że po Bożym Narodzeniu księża w parafii odwiedzają parafian, najczęściej po kolei, od drzwi do drzwi, podając w niedzielnych ogłoszeniach, którego dnia i o której godzinie będą na ulicy Iks czy w bloku Igrek.

99% populacji, w tym księża, twierdzi, że wizyta duszpasterska w takiej formie, w jakiej teraz jest, nie ma sensu. Wszedł, odmówił pół zdrowaśki, machnął kropidłem, zamienił dwa zdawkowe zdania, zgarnął kopertę, zostawił obrazek, wyszedł. Nikt normalny w takim tempie i w takiej sytuacji nie będzie wnikał w ludzkie problemy, nikt nikogo nie pozna (czasem zdarzy się, że ktoś zobaczy, jak wygląda jego proboszcz, ok). Nikt nie odważy się zacząć poważnej rozmowy wiedząc, że ksiądz ma dość i jeszcze 34 mieszkania do wieczora, tak? A wygodniej byłoby podać numer konta parafii i czekać na przelew.

Teoretycznie celem wizyty duszpasterskiej jest poznanie parafian... praktycznie często pożycza się księży z obcych parafii albo skądkolwiek, żeby pomogli "po sąsiedzku", byle szybciej tą kolędę skończyć, więc o żadnym poznawaniu mowy nie ma. Jedynym prawdziwym sensem, jaki może być w wizycie duszpasterskiej, jest pobłogosławienie mieszkania. No i słynne koperty, do których można włożyć ile się chce, albo wcale ich nie załączać - nie słyszałam o wypadkach ekskomuniki z tego powodu. Tak samo jak o przypadkach ekskomuniki z powodu niewpuszczenia księdza.

Co przygotować, jeśli chcemy księdza wpuścić? :)

Po pierwsze, stół z białym obrusem. Na stole stojący krzyżyk i świeczka albo i dwie. Komplety "kolędowe" są do kupienia w sklepach z artykułami nabożnymi, przy parafiach i w internecie. Obok talerz albo miska ze święconą wodą i kropidło - kropidło do kupienia jak wyżej, talerz zwykły raczej głęboki, w wodę święconą można się zaopatrzyć w parafialnej zakrystii albo nalać zwyklej kranówy i powiedzieć na początku księdzu, żeby poświęcił. I tyle. Dzieciaki czasem pokazują zeszyty do religii, można położyć je na stole. Niektórzy kładą na stole Biblię, ale nie jest to obowiązkowy element wystroju. Warto pamiętać, że ksiądz też człowiek, że częściej niż rzadziej nie lubi łazić po obcych ludziach po żadnej kolędzie, że nie ma pojęcia, o czym z nami gadać, że może chce mu się pić albo trzeba będzie wpuścić go do łazienki. Karmić księdza niekoniecznie trzeba, bo następni czekają.

Kiedyś kolęda zaczynała się po Nowym Roku i potrafiła ciągnąć się aż po Wielki Post, a czasem kończyła się i w Poście. Teraz księża maksymalnie ją skracają i przyspieszają, zaczynają jak tylko się da po Bożym Narodzeniu, czyli potrafią chodzić już 27 grudnia, i starają się w styczniu całą akcję zamknąć. U nas nigdy nie było zwyczaju, że ksiądz chodzi z ministrantami - zawsze chodził sam ksiądz i nikt go nie poprzedzał z pytaniem "czy przyjmiecie księdza". Podobno w innych regionach Polski chodzi ksiądz i dwóch chłopaków.


Co zrobić, jeśli nie ma mnie w domu w czasie, kiedy ksiądz chodzi, a akurat bardzo mi zależy, żeby przyszedł?
Iść na parafię i umówić się na inny termin. Po prostu. Większość parafii na koniec kolędy ma terminy awaryjne, w których odwiedza się takich indywidualnie zgłoszonych.

Co zrobić, jeśli nie mam całej otoczki kolędowej i nie mam co postawić na stole?
Nic. Powiedzieć księdzu od razu: nie mam wody święconej ani kropidła, ale możemy chwilę pogadać, jeśli ksiądz chce.

Co zrobić z wodą święconą, która została na talerzu po wizycie księdza?
Najlepiej podlać kwiatki. Wylewanie jej do kanału nie jest dobrym wyjściem. 

U nas kolęda trwa od 16.00 do mniej więcej 19.00, w sobotę od 9.00 do południa - i to też się zmieniło, bo kiedyś bywało, że ksiądz przychodził koło 21.00-22.00. Są miejsca, gdzie na wizytę duszpasterską trzeba się zapisać, a ksiądz przychodzi tylko do tych, którzy zgłosili chęć bycia odwiedzonymi. :) U nas ciągle jeszcze większość ludzi księdza przyjmuje, o ile są akurat w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz