o dekoracjach drzwi i ulic

Świąteczne dekoracje zewnętrzne pojawiły się u nas zupełnie niedawno, parę lat temu. W komunie o żadnych zewnętrznych dekoracjach świątecznych nie było mowy - za wyjątkiem choinek na sklepowych wystawach, uwielbiałam łazić od sklepu do sklepu i oglądać te choinki. Potem, już po 1990, jeździliśmy na wycieczki szkolne do Warszawy, żeby obejrzeć dekoracje na Starym Mieście - tam już były, u nas jeszcze nie, albo mizerne.
A teraz dekoracje są. Pojawiają się z początkiem grudnia, pełna iluminacja zwykle jest uroczyście odpalana na świętego Mikołaja.
Na ulicznych latarniach pojawiają się świąteczne neony.
Na drzewach świecą srebrne lampki.

Na placach i przed co ważniejszymi budynkami co ważniejszych urzędów pojawiają się choinki. Lub ich plastikowe namiastki.



Fontanny zmieniają się w instalacje świetlne.



Jeszcze w zeszłym roku na głównym placu miasta stała szopka...


a w tym już można zauważyć, że coraz mniej jest w tych dekoracjach symboliki świątecznej czy chociażby zimowej. W fontannach kwitną lotosy, na placach wyrastają dziwne cosie.
Już nawet nie "sezonowe" czy "zimowe" święta?

A właściciele domków jednorodzinnych coraz chętniej dekorują drzwi wejściowe (od zewnątrz) wiankami bożonarodzeniowymi:


Mniejsze dekoracje i dużo rzadziej, ale zdarzają się także na drzwiach blokowych mieszkań.

W połowie grudnia pojawiają się już pierwsze dekoracje okien i balkonów. Ale o tym później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz