to akcja istniejąca w Polsce od lat 1990-tych. Polega na przekazywaniu światełka świecy zapalonej w Grocie Narodzenia w Betlejem. Światełko (nie wnikajmy, na ile oryginalnie z Betlejem i ile razy zgasło po drodze) jest przekazywane przez skautów i harcerzy z państwa do państwa, i rozchodzi się na większą część Europy.
Harcerze przynoszą światełko w ostatnich dniach adwentu do ważnych urzędów i do parafii, czasem pojawiają się ze światełkiem na miejskich świątecznych uroczystościach - i chodzi o to, że każdy, kto tylko chce, może sobie od światełka zapalić swoją świeczkę i zanieść ten ogień do domu.
W kościołach pojawia się specjalna świeca, od której można pobrać do domu betlejemskie światełko.
(W tym lampionie prawdopodobnie płonie kopia zapasowa, gdyby świeczkę ktoś zgasił?)
I czasem rzeczywiście ktoś światełko do domu przygarnia - zwykle w Wigilię przed południem, bo jak światełko w domu przez kilka dni przetrzymać? Ale szału nie ma i raczej nikt nikogo w dopychaniu się po betlejemskie światełko jeszcze nie zadeptał. :P
U mnie w domu, na przykład, nigdy betlejemskiego światełka nie bywało. I tak jest chyba w większości domów.
Może kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz