Święto Niepodległości

ogłoszono świętem narodowym i dniem wolnym od pracy jakoś jak kończyłam liceum... Wcześniej był to zwykły listopadowy dzień, wracało się ze szkoły przed zmrokiem, odrabiało lekcje i... biegło przez pół słabo oświetlonego miasta do kościółka na peryferiach, gdzie tradycyjnie 11 listopada o 18.00 odprawiano mszę za ojczyznę. Do tego kościółka:

 Zapraszani byli specjalni kaznodzieje, homiletyczne sławy :) tamtych czasów. Malutki kościółek pękał w szwach.

Śpiewał bardzo amatorski i bardzo patriotyczny chórek - w repertuarze miał wszystkie Bogoojczyźniane pieśni, których w tamtych czasach poza analogicznymi nabożeństwami nie dało się nigdzie usłyszeć. Stali jacyś nielegalni harcerze z jedną banderką, czasem z trąbką-sygnałówką przed ewangelią i na podniesienie. Można było przemycić do domu ulotki odbite na kiepskim gazetowym papierze, rozrzucane czy wręczane dyskretnie w kościelnej kruchcie - już mniejsza, co na nich było, nie pamiętam...

Miały swój urok te półlegalne wyprawy kiepsko oświetlonymi uliczkami, przez które przemykały cienie ludzi idących grupkami w stronę kościółka. Nic z dzisiejszych pompatycznych, oficjalnych obchodów Święta Niepodległości, na których msza bywa elementem dekoracji doklejonym do czyjegoś przemówienia.

I jeszcze o tradycji wywieszania flag.

Tradycja w Polsce stosunkowo nowa i trudno się przyjmująca, być może w związku z niegdysiejszym masowym wywieszaniem znienawidzonych czerwonych chorągiewek na 1 maja. Tak, jak teraz wiesza się biało-czerwone. I nie wiem zupełnie czemu, ale zawsze muszą być jakieś inne do kompletu. Bywało, że biało-czerwona wisiała obok niebieskogwiaździstej flagi Unii. A od kilku lat wieszają nam obok biało-czerwonej jakieś szalone pomysły na temat flagi miasta.


Oczywiście, że dawniej żadnych flag na balkonach, w oknach ani na podwórkach nie wywieszano i już - czerwonej nie wywiesiłby nikt o zdrowych zmysłach, za biało-czerwoną bez czerwonej u boku groziłyby nieprzyjemności. Więc nie wieszano żadnych. Później już, kiedy komuna miękła, panował przez chwilę swoisty sport związany z wywieszeniem biało-czerwonych flag na 3 maja, ale tak sprytnie, żeby nie wisiały na pierwszego...

A teraz, kiedy każdy może po prostu flagę wywiesić, niewielu jest zainteresowanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz