Zapraszani byli specjalni kaznodzieje, homiletyczne sławy :) tamtych czasów. Malutki kościółek pękał w szwach.
Miały swój urok te półlegalne wyprawy kiepsko oświetlonymi uliczkami, przez które przemykały cienie ludzi idących grupkami w stronę kościółka. Nic z dzisiejszych pompatycznych, oficjalnych obchodów Święta Niepodległości, na których msza bywa elementem dekoracji doklejonym do czyjegoś przemówienia.
I jeszcze o tradycji wywieszania flag.
Tradycja w Polsce stosunkowo nowa i trudno się przyjmująca, być może w związku z niegdysiejszym masowym wywieszaniem znienawidzonych czerwonych chorągiewek na 1 maja. Tak, jak teraz wiesza się biało-czerwone. I nie wiem zupełnie czemu, ale zawsze muszą być jakieś inne do kompletu. Bywało, że biało-czerwona wisiała obok niebieskogwiaździstej flagi Unii. A od kilku lat wieszają nam obok biało-czerwonej jakieś szalone pomysły na temat flagi miasta.
Oczywiście, że dawniej żadnych flag na balkonach, w oknach ani na podwórkach nie wywieszano i już - czerwonej nie wywiesiłby nikt o zdrowych zmysłach, za biało-czerwoną bez czerwonej u boku groziłyby nieprzyjemności. Więc nie wieszano żadnych. Później już, kiedy komuna miękła, panował przez chwilę swoisty sport związany z wywieszeniem biało-czerwonych flag na 3 maja, ale tak sprytnie, żeby nie wisiały na pierwszego...
A teraz, kiedy każdy może po prostu flagę wywiesić, niewielu jest zainteresowanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz