katarzynki i andrzejki

W wigilię św. Katarzyny, czyli wieczorem 24 listopada, chłopcy mogli sobie wywróżyć przyszłość w sprawach sercowo-małżeńskich. Podobne wróżby, dziś szerzej znane i bez dyskryminacji płci :P dziewczęta miały w wigilię św. Andrzeja, czyli wieczorem 29 listopada.


Obie okazje łączyły się z pretekstem do urządzenia zabawy. Jedzono, śpiewano, ciągnięto karteczki z imionami, przelewano topiony wosk przez klucz do miski z wodą i oglądano, co się ukaże w cieniu otrzymanego skrzepu, wbijano z zasłoniętymi oczyma szpilki w kartki z imionami tej przyszłej czy tego przyszłego. W miednicy z wiodą umieszczano korkowe "stateczki" z imionami i patrzono, które się zderzą. Wybierano przykryte kubkiem obrączkę, pieniążek albo różaniec.

Wigilia św. Katarzyny zwykle przypadała przed adwentem, natomiast wigilia św. Andrzeja już w adwencie, wskutek czego huczne jej obchody nie bywały dobrze widziane. "W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać", brzmiało wtedy ostatnie przykazanie kościelne. Ale pamiętam zabawy andrzejkowo-katarzynkowe w szkole, połączone z muzyką, ciastami, wróżbami. Pamiętam, jak z dziewczynami urządzałyśmy sobie w domu lanie wosku  - a raczej parafiny z płonących świec, nie pamiętając o kluczu, po prostu kapiąc świecą na wodę. Pamiętam, jak podglądało się dyskretnie, co koleżanka chowa pod kubkiem, żeby czasem nie wybrać różańca. :P

Czy w to wierzyliśmy? :P Oczywiście, że nie. Nie chodziło o przekleństwo wyciągnięcia różańca i wyrok skończenia w zakonie :P, tylko o to, że psiapsiółki śmiały się wtedy z ciebie dobre dwa tygodnie.

A w dniu św. Katarzyny tradycyjnie robiło się pierniczki-katarzynki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz