Wigilia św. Katarzyny zwykle przypadała przed adwentem, natomiast wigilia św. Andrzeja już w adwencie, wskutek czego huczne jej obchody nie bywały dobrze widziane. "W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać", brzmiało wtedy ostatnie przykazanie kościelne. Ale pamiętam zabawy andrzejkowo-katarzynkowe w szkole, połączone z muzyką, ciastami, wróżbami. Pamiętam, jak z dziewczynami urządzałyśmy sobie w domu lanie wosku - a raczej parafiny z płonących świec, nie pamiętając o kluczu, po prostu kapiąc świecą na wodę. Pamiętam, jak podglądało się dyskretnie, co koleżanka chowa pod kubkiem, żeby czasem nie wybrać różańca. :P
Czy w to wierzyliśmy? :P Oczywiście, że nie. Nie chodziło o przekleństwo wyciągnięcia różańca i wyrok skończenia w zakonie :P, tylko o to, że psiapsiółki śmiały się wtedy z ciebie dobre dwa tygodnie.
A w dniu św. Katarzyny tradycyjnie robiło się pierniczki-katarzynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz