Serca Maryi

Sobota po piątku Serca Jezusa jest w liturgii wspomnieniem Serca Maryi, formalna nazwa: Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Dzień utworzony "do kompletu" z dniem Serca Jezusa, tyle, że w dużo mniejszej randze (i to jest najprostszy argument na potrzeby twierdzących, że katolicy uważają Maryję za Boga lub coś równego Bogu, tia).

Sama sobota Serca Maryi nie łączy się u nas z żadną specjalną formą pobożności, dzień jak dzień, sobota jak sobota, w końcu w Kościele prawie co dzień coś albo kogoś się wspomina :P. Z kultem Serca Maryi łączy się nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca - polega to na uczestnictwie w mszy przez pięć kolejnych pierwszych sobót, przyjęcie Komunii z intencją wynagrodzenia Jej Sercu za różne ludzkie paskudztwa i modlitwie różańcowej przez 15 minut. Z praktyką pierwszych sobót łączą się różne obietnice z różnych objawień i faktycznie wielu ludzi pierwsze soboty praktykuje, nawet nie licząc do pięciu, tylko w miarę możliwości stale.

BTW praktyka pierwszych sobót jest analogiczna do "pierwszych piątków", których - na podobnej zasadzie, wynagradzającej Sercu Jezusa - powinno być dziewięć po kolei. Co bywa trudne z przyczyn pogodowych, chorobowych i innych. Pamiętam, że dzieciaki po pierwszej komunii dostawały książeczki-kolorowanki z dziewięcioma obrazkami, które wolno było pokolorować po każdym pierwszym piątku - i mi się nigdy wszystkich pokolorować nie udało, chociaż zaczynałam parę razy... potem dzieciaki miały specjalne zeszyciki, które podpisywał im ksiądz przy pierwszopiątkowej spowiedzi. Spowiedź pierwszopiątkowa dalej jest powszechną praktyką i w wielu parafiach dyżury w konfesjonałach są w pierwsze piątki dłuższe niż zwykle. I jeśli nie popełni się grzechu ciężkiego, spowiedź w pierwszy piątek "wystarcza" też na pierwszą sobotę :), podobnie jak nie ma obowiązku spowiedzi w pierwszy piątek, jeśli ktoś jest w Łasce. Zmorą dla mnie było wyganianie mnie co miesiąc w pierwszy piątek do spowiedzi, czy chciałam, czy nie chciałam, w końcu lawirowałam jak koń pod górkę, żeby te spowiedzi omijać, i więcej w sumie zła mi wynikło z tego naganiania niż dobra. Ku rozwadze rodziców i innych wyganiających. :P

A wracając do Serca Maryi. Kiedy byłam mała, powszechną formą kultu Jej Serca był obraz, który wisiał niemal w każdym katolickim domu, często w komplecie z obrazem Serca Jezusa. Obrazków tych istnieją różne wersje, za moich czasów "wypadało" którąś z nich w domu mieć. Za tymi obrazkami zatykano święcone palmy, a czasem brzozowe gałązki z Bożego Ciała. Teraz takie obrazki (i zatknięte za nimi "święconki") widuje się chyba głównie w skansenach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz