Boże Ciało

Boże Ciało, czyli w liturgii Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, obchodzimy w Polsce w czwartek po niedzieli Świętej Trójcy. Jest to dzień wolny od pracy, często pretekst do długiego weekendu, po odpracowaniu piątku lub przy możliwości wzięcia urlopu.

Uroczystość Bożego Ciała łączy się z wiarą Kościoła w żywą obecność Chrystusa w Eucharystii, obiecaną zresztą w Biblii i potwierdzoną paroma eucharystycznymi cudami. Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Bożego Ciała był cud z XIII wieku. W Boże Ciało procesje z Najświętszym Sakramentem wychodzą na ulice i idą przez miasta i wsie. Zwykle idzie w nich całkiem sporo ludzi, nosi się różne chorągwie, proporce i inne nabożne przedmioty.

Ksiądz niosący monstrancję idzie pod baldachimem, który niesie czterech silnych facetów, a dwóch kolejnych zwykle trzyma księdza pod łokcie, bo monstrancje bywają ciężkie i trudno je choćby i 15 minut bez pomocy nieść. 

Procesja przechodzi kolejno do czterech ołtarzy i wraca do kościoła. Ołtarze są różne, mogą być bardzo proste albo niezwykle wyszukane. Przy ołtarzach ksiądz czyta ewangelię, odmawiane są krótkie modlitwy, śpiewana jest suplikacja (Święty Boże, święty mocny), czasem chór też coś zaśpiewa - i idzie się dalej.


W niektórych regionach na drodze procesji układa się skomplikowane wzory z płatków kwiatowych. Po takim dywanie idzie tylko ksiądz z monstrancją, reszta ludu z szacunkiem omija taki kwiatowy dywanik.

W większości parafii przed księdzem idzie korowód dziewczynek w pierwszokomunijnych sukieneczkach (albo w innych wersjach w strojach ludowych) i one sypią z koszyczków kwiatowe płatki na drogę.


Ulica po przejściu procesji wygląda jakoś tak:

Procesja odbywa się zwykle po głównej mszy (sumie), u nas trwa około godziny, czyli z mszą około dwóch godzin. Katolik ma obowiązek uczestnictwa w mszy (nie w procesji) w Boże Ciało, ale za udział w procesji (po udziale w mszy) można uzyskać odpust.


A  jak było kiedyś? Generalnie procesje były dłuższe, i nie tylko dlatego, że z uporem próbowano robić jedną procesję na całe miasto, więc i trasa była dłuższa, i ludzi więcej. Dłuższe były też modlitwy przy poszczególnych ołtarzach. Najpierw chór śpiewał coś po łacinie :), potem była ewangelia, ksiadz potrafił powiedzieć minikazanie na jej temat, potem śpiewało się bodaj kawałki psalmów, w każdym razie coś z powtarzanym refrenem, dopiero potem była suplikacja, modlitwa i szło się dalej. Ewangelie przy ołtarzach też były inne niż słyszę ostatnio... Przy ołtarzach obowiązkowo musiały stać ścięte brzózki, a zwyczaj - z czasem coraz bardziej barbarzyński - nakazywał zrywać z nich gałązki, które kiedyś zatykano za ramy świętych obrazów. Ponieważ z upływem lat ludzie stawali się coraz mniej wierzący, a bardziej zabobonni :P, czyli coraz mniej szanowali ołtarze, a pałali coraz większą chęcią pozyskania gałązek, choćby kosztem przewrócenia ołtarza, a przy okazji księdza i połowy procesji - ustawiania brzózek przy ołtarzach zaniechano.

Tradycyjnie w Boże Ciało musiał być upał, a po południu musiało padać - w wielu przypadkach właśnie tak układała się pogoda. Jeśli procesje się przeciągały, kończyło się to kompletnym zmoknięciem wszystkich jej uczestników.
Z upałami w Boże Ciało łączy się przysłowie, że "na Boże Ciało skacz do wody śmiało" - bo jest już na tyle ciepło, że można się spokojnie w jakiejś rzeczce wykąpać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz