o suszeniu ziół

Zioła takie jak mięta, dziurawiec, kocimiętka, lubczyk, oregano, koperek czy liście pietruszki może sobie ususzyć każdy, kto posiada pół metra kwadratowego blatu w kuchni. Trudniejsze do wysuszenia są melisa i bazylia, bo łatwo czernieją.

Zioła do suszenia muszą być absolutnie suche. Najlepiej je ścinać, zanim zakwitną, mogą mieć pierwsze pąki kwiatowe - chyba że suszymy kwiaty, np. lipy, wtedy zbieramy na początku kwitnienia.

Można je zbierać ze stanowisk naturalnych, z ogrodowej grządki albo nawet ścinać z doniczki stojącej na kuchennym parapecie. Jasne, że nie zbieramy ziół z przydroży ani w ogóle z miejsc zanieczyszczonych. Lepiej zbierać zioła czyste, bo nie będziemy ich myć ani płukać.


Można takie ziele powiesić do suszenia w pęczku, jak bukiet, głową w dół - ten sposób wychodzi przy bardzo suchych roślinach i przechodzi z tymi, które nie czernieją łatwo. Lepiej jednak ziola do suszenia rozłożyć na płasko. Na gazecie na podłodze, jeśli nie mamy zwierząt domowych ani dzieci :), albo na kawałku kuchennego blatu.

Warto od razu oddzielić te części roślin, których nie będziemy używać - twarde łodygi, żółte albo uschnięte liście, i suszyć tylko dobry materiał.

Warto suszone listki od czasu do czasu przemieszać ręką, przerzucić do góry dnem. Po dwóch dniach będzie ich wyraźnie mniej.

Suszenie trwa zwykle około tygodnia. Zależy od ilości surowca, wilgotności powietrza i w ogóle od pogody. Suche ziele kruszy się w palcach. Lepiej je trochę przesuszyć niż spakować niedosuszone.


Suche zioła najlepiej przechowywać w słoikach. Ważne, żeby wkładać je do słoików w słoneczny dzień - podczas deszczu powietrze nawet w domu jest wilgotne i takie zioła gorzej się przechowują.

 Listki można w słoiku trochę ugnieść. Słoik zakręcamy i opisujemy - koniecznie nazwa zielska i rok zbioru. Generalnie zioła trzyma się rok-dwa, potem trzeba wyrzucić i suszyć nowe.

Do użytku wysypujemy trochę listków i zalewamy wrzątkiem, jeśli chcemy herbatkę (zwykle proporcja łyżka ziela na szklankę wody, chyba że jakiś przepis szczegółowy twierdzi inaczej). Jeśli chcemy przerobić listki na przyprawę ziołową, trzeba je w ręku pokruszyć albo w młynku zemleć.
Ja wolę w ręku, bo wtedy są większe kawałki, z młynka wychodzi proszek.

I tą kruszonką można posypać na przykład kanapeczkę z pomidorkiem na śniadanko.

Raczej nie przesadzamy z ilością ziół w jedzeniu (to przyprawa, nie potrawa) i nie mieszamy zbyt wielu do jednej potrawy. No i oczywiście wybieramy sobie swoje ulubione ziółka do konkretnych dań (i herbatek).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz