Święty Błażej rysowany jest z dwoma świecami, tak zwanymi błażejkami, które 3 lutego w niektórych miejscach się poświęca i potem (w wersji zgaszonej, bez obaw) przykłada się je ludziom do gardła, wypowiadając modlitwę błogosławieństwa. Zdarza się, że świeca jest jedna, z widlastym rozgałęzieniem. Czasem w dniu świętego Błażeja święci się też jabłka, które jedzą ludzie chorzy na gardło - albo zwierzęta, które się udławiły.
U nas święty Błażej (na równi ze świętą Agatą) funkcjonował w roli "świętego od gardła", ale nie było żadnego zwyczaju związanego ze świecami ani jabłkami.
Na świętej Agaty święcono za to chleb, który po zjedzeniu miał leczyć obolałe gardła. Ale o tym później.
Chyba ze dwa razy w życiu takie błogosławieństwo widziałam, a nawet doświadczyłam, no raz na pewno.
OdpowiedzUsuńW obu rejonach, w których mieszkałam/mieszkam kompletna abstrakcja - nigdy się z tym nie spotkałam.
Ciekawe jak to się rozkłada.
Ja nie widziałam, dowiedziałam się z internetu. Podobno jakoś kolo Kielc to mają, nie wiem, gdzie jeszcze. Ale Błażej w funkcji leczenia gardła (chociaż bez żadnych obrzędów) u nas funkcjonował, chociaż mniej się liczył od Agaty :).
OdpowiedzUsuńU mnie w parafii było to błogosławieństwo że świecami za dawnego proboszcza.
OdpowiedzUsuń