o kuligach

Kulig, czyli zabawa polegająca na przejażdżce saniami po zaśnieżonych polach i lasach, jest tradycyjną karnawałową rozrywką, ostatnio znowu coraz bardziej modną, a wersji bezśnieżnych zim wymyślono nawet "zielone kuligi", czyli przejażdżkę wozami na kołach.


Teraz kulig wygląda najczęściej tak, że dwa konie ciągną sanki na jakieś 8-10 osób, i takich sanek, a każde zaprzęgnięte w osobne dwa konie, jedzie kilka, jedne za drugimi.

Kiedyś było tak, że jeden zdobyczny koń (bo najbliższa stadnina była w Janowie Lubelskim... :) ciągnął sznurek małych, dziecięcych sanek, powiązanych jedne do drugich albo przywiązanych do długiej liny, którą ciągnął ten koń. Z braku konia bywało, że kulig ciągnął zdobyczny... traktor.

Teraz zdarzają się metody modyfikowane, czyli dwa konie + duże sanie + sznurek małych saneczek. Oczywiście, że saneczki się przewracały (albo udawało się z nich na zakręcie spaść), dzieciak ubabrany w śniegu gonił kulig, dopadał sanek, próbował wsiadać w biegu, niejednokrotnie zrzucając przy tym w śnieg kogoś innego :) - kulig nie jechał szybko, a śnieg był miękki, więc przy zachowaniu elementarnej ostrożności (żeby nie strzelić się w głowę płozami od sanek, na przykład) kończyło się zwykle na paru siniakach, którymi wtedy naprawdę nikt się nie przejmował. Oczywiście, że na takim kuligu nie dało się siedzieć wygodnie na sankach z komórką w łapce, nie :).

Końcowym etapem kuligu było ognisko i pieczenie kiełbasek, teraz coraz częściej w formie grilla.
Oczywiście, że za ciężkie pieniądze można sobie wykupić kulig w formie ekskluzywnej, na przykład po zmroku z pochodniami, zakończony przyjęciem w góralskiej gospodzie, z obowiązkowym grzańcem. :)

2 komentarze:

  1. Raz w życiu byłam :)
    Zmarzłam okrutnie.

    Za to jechałam kiedyś za saniami na nartach - tzn. trzymając się sań i nie szybko. Fajne to było ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. My jeździliśmy co roku w ostatnich latach podstawówki, nie wiem, od 5 czy 6 do 8 klasy. Raz nam się traktor w błocie zakopał :) i to był koniec imprezy. Generalnie jednej z lepszych klasowych, jakie pamiętam :).

    OdpowiedzUsuń