Wigilia

W Polsce Wigilia, zwana także Wilią,  jest jedna :) i z pewnością jest to Wigilia Bożego Narodzenia. Wszystkie inne wigilie mogą się schować :). Bywają celebrowane lokalnie, społecznościowo, wyznaniowo. A Wigilia Bożego Narodzenia jest zjawiskiem masowym. :)

Generalnie Wigilia, 24 grudnia, jest dniem pracy. Kto pracuje zawodowo, ten pracuje, kto jest w domu, ten sprząta i gotuje, rolnicy w Wigilię normalnie wykonywali potrzebne prace - i tak do zmroku. Tyle, że zgodnie ze zwyczajem w Wigilię Polacy zachowują post. To znaczy: w ogóle nie jedzą mięsa i generalnie jedzą mało, tradycyjnie dwa posiłki plus trzeci - wieczerza.
Podobno za czasów moich pradziadków byli tacy, którzy do wieczerzy nie jedli w ogóle nic.
Post wigilijny nie wynika z kościelnych przepisów, jest kwestią polskiej tradycji. Dlatego nie ma mowy o grzechu, gdyby ktoś nie pościł. A jeśli Wigilia wypada w niedzielę, można tradycyjnie pościć albo niedzielnie nie.
Większość starszych Polaków jednak pości.

W Wigilię tradycyjnie ubiera się choinki. Dzieciaki wypatrują pierwszej gwiazdki, która ma szansę pojawić się jakoś przed 16.00, o ile jest pogoda. W moim życiu zdecydowanie więcej było Wigilii pochmurnych i deszczowych... Teoretycznie pierwsza gwiazdka jest znakiem, że Jezus się urodził, i trzeba siadać do wieczerzy. Praktycznie rzadko kto na 16.00 z wieczerzą zdąża, zwlaszcza jeśli do 15.00 pracuje. No ale tak koło 19.00 do stołu się zasiada.

Każda kolacja w roku nazywa się "kolacja", tylko kolacja wigilijna nazywana jest wieczerzą. Stół obowiązkowo przykryty białym obrusem, na stole na sianku opłatek (w wersji regionalnej bez sianka, ale z miodem, ale to nie u nas...), na środku stołu świeca wigilijna. Kolację zaczyna się od odczytania ewangelii o narodzeniu Jezusa (początek 2 rozdziału ewangelii Łukasza, wersy 1-14). Wierzące rodziny się modlą. Generalnie wszyscy łamią się opłatkiem, chociaż w ostatnich latach daje się zauważyć opłatkofobia u zdeklarowanych lub niezdeklarowanych ateistów - i to jest ciekawe, bo w komunie nawet programowo niewierzący komuniści siadali do wieczerzy i opłatkiem się łamali.
A potem się je. Dłuuuugo.


Był zwyczaj, że od stołu wigilijnego się nie wstaje - ale u nas chyba nigdy przestrzegany nie był, wspominano o nim tylko jako o ciekawostce. Za to od lat stawiano u nas dodatkowy, pusty talerz "dla niespodziewanego gościa" - i od zawsze zachodziłam w głowę, czy rodzice rzeczywiście by takiego przyjęli? Jakoś nigdy nie zdarzyło się zweryfikować.

Po wieczerzy śpiewano kolędy - czasem godzinami - i rozpakowywano prezenty spod choinki. Pod choinką bywały już większe, poważniejsze prezenty niż na Mikołaja, i dostawali je wszyscy, nie tylko dzieci. Zdarzało się dostać w załączniku srebrną lub złotą rózgę. Dzieciaki dostawały zabawki, książki, słodycze, ubrania. Dorośli książki, kosmetyki, ubrania, pieniądze :P, słodycze, sprzęt elektroniczny wszelkiej maści i zastosowania, cokolwiek bywało potrzebne (albo i nie).
Po rozpakowaniu następowało rodzinne podziwianie prezentów i - jeśli były trafione - kilka godzin zabawy. Potem dzieciaki szły spać - często gęsto z nową zabawką na poduszce, dorośli włączali telewizor (za komuny telewizor nie był problemem, i tak nie było nic ciekawego, wieczerza w towarzystwie telewizora zaczęła się odbywać, kiedy pojawiło się więcej programów, w tym religijnych, a do tego na jedynce były życzenia Prymasa, które wszystkie nabożne ciotki po prostu _musiały_ obejrzeć, a potem koncert kolęd, a potem... - i tak wieczerza zmieniała się w gapienie się w ekran i komentowanie kreacji spikerek:).

No i około 23.00 szło się na Pasterkę.


Pasterka to Bożonarodzeniowa msza odprawiana w większości parafii o północy. Często przed Pasterką śpiewano ostatni raz nowennę do Bożego Narodzenia. Potem wygaszano światła (albo w ogóle były wygaszone) i o północy rozlegało się: "Wśród nocnej ciszy". Wchodził ksiądz, zapalały się światła. Bywało, że ksiądz wnosił do kościoła figurkę Jezuska, kładł w szopce i w tym momencie zapalano światło.
Pasterka tradycyjnie jest dość licznie frekwentowana :P, na Pasterkę potrafią przyjść ludzie, którzy nie pojawiają się w kościele częściej niż raz-dwa razy w roku.
Pasterka trwa 1,5-2 godziny, wraca się około 2.00 w nocy. Na koniec Pasterki tradycyjnie śpiewa się kolędę "Bóg się rodzi".
Uczestnictwo w Pasterce jest uczestnictwem w mszy w Boże Narodzenie, więc następnego dnia, 25 grudnia, można do kościoła nie iść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz