Urbi et orbi

czyli papieskie uroczyste błogosławieństwo "miastu (Rzymowi) i światu", łączy się z uzyskaniem odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami (stan Łaski, czyli w miarę niedawna spowiedź, komunia w dniu odpustu, modlitwa w intencjach papieskich w dniu odpustu, wola odrzucenia (=brak przywiązania do) wszystkiego, co jest grzechem. Aby uzyskać odpust, można na miejscu błogosławieństwa być albo z należytą modlitewną uwagą oglądać program w telewizji lub słuchać przez radio. (Ciekawe, że nie włączono jeszcze transmisji internetowych?)

W dzisiejszych czasach papieże udzielają tego błogosławieństwa zwykle w Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Dzieje się to zwykle po zakończeniu świątecznej mszy na Watykanie i po modlitwie Anioł Pański (lub Regina Caeli leatere). Błogosławieństwo często łączy się z papieskim przemówieniem i życzeniami świątecznymi. Jan Paweł II, ten święty, potrafił składać życzenia świąteczne w ponad stu językach i za punkt honoru stawiał sobie, aby przy następnym błogosławieństwie dodać jeszcze choć jeden nowy język.
No ale to już tylko otoczka jest.

Pamiętam, że u mnie w domu oglądanie papieskiego błogosławieństwa (wtedy w wykonaniu JP2) stanowiło integralną część Bożonarodzeniowego obiadu (lub Wielkanocnego śniadania :) - i jakoś wpadało to błogosławieństwo między sałatkę, szyneczkę i komentarz o watykańskiej choince (lub wiosennych hiacyntach). I nie, takie oglądanie z odpustem się nie łączy raczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz