To jest przepis na prawdziwe, babcine strucle, nie strucelki z cukierni. Obie moje babcie zawsze piekły strucle na Boże Narodzenie i przywoziły nam, bo w mieście i w bloku na gazie "dobrej strucli upiec się nie da". Da się, udowodniłam. :) Pewnie, że to wymaga pracy i czasu, ale przynajmniej raz do roku warto.
Na trzy wielkie strucle przygotować:
na ciasto:
10 i pół szklanki mąki (ok. 2 kilo) - w tym mąka na podsypywanie stolnicy. Do ciasta dodać na początek półtora kilo, reszta do podsypywania przy zagniataniu (ewentualnie do dodania, gdyby było rzadkie)
3 szklanki cukru
1 i pół szklanki mleka, można więcej, gdyby ciasto było gęste (do 2,5 szklanki) - ale mleko _musi_ być ciepłe
3 całe jajka + 6 żółtek
15 dag drożdży
30 dag margaryny
pół szklanki rodzynków
na mak:
pół kilo maku
1 i pół szklanki cukru
2 białka (z tych żółtek z ciasta)
5 dag masła (koniecznie masła)
bakalie - pół szklanki mieszanych
zapach migdałowy
2 białka (też z tych żółtek) do smarowania strucli na wierzchu.
(2 białka zostaną)
Poza tym: duża emaliowana miska do zagniatania ciasta
stolnica
wałek
maszynka do mielenia maku (najlepiej elektryczna) i jakaś spora miska do mielenia maku
poduszka elektryczna do podgrzania ciasta, żeby rosło, bardzo pożądana
garnek do prażenia maku - raczej płaski i szeroki
drewniana łyżka do mieszania maku
trzy blachy długie i wąskie
coś do wysmarowania blachy lub papier do pieczenia
pędzelek do smarowania.
Wszystkie składniki muszą być ogrzane, czyli trzeba je potrzymać z godzinę na stole w kuchni, albo wieczorem zostawić na stole, a rano wziąć się do pracy. Tylko mleko i margarynę będzie się i tak podgrzewać, więc do końca mogą być w lodówce.
Zacząć od rozczynienia ciasta. W misce wymieszać łyżką pół szklanki cukru z ciepłym mlekiem (chlupnąć trochę, nie za dużo), dodać rozkruszone drożdże. Wymieszać, drożdże rozetrzeć łyżką.
Dodać tyle mąki, żeby była konsystencja śmietany, wymieszać łyżką.
Zostawić pod ściereczką, można na poduszce elektrycznej, niech rośnie.
To się nazywa zaczyn. Kiedy się ruszy i pojawią się bąbelki, robimy dalej.
Żółtka i jajka utrzeć z resztą cukru i szczyptą soli na kogel-mogel,
margarynę rozpuścić.
Dodawać do zaczynu stopniowo i na zmianę, raz jedno, raz drugie po trochę - resztę mąki,
mleka,
żółtka z cukrem,
wyrabiać najpierw łyżką, potem ręką w misce.
Jak już wyjdzie cała mąka, mleko i jajka, dolewać po trochu margarynę,
dodać rodzynki (jeśli twarde, sparzyć wcześniej wrzątkiem).
Wyrobić ręką w misce. Jak już będzie się trzymało, przełożyć na stolnicę (podsypać mąki), wyrabiać dalej.
Rwać na kawałki i sklejać - i tak kilka razy, bo do ciasta trzeba wpuścić powietrze. Ma być lśniące i z pęcherzykami.
Wyrobione ciasto przełożyć z powrotem do miski,
przykryć ściereczką, postawić w ciepłym miejscu (można na poduszce elektrycznej).
Kiedy zaczyn, a potem ciasto rośnie i mamy akurat chwilę, robimy mak.
W garnku zagotować pół litra wody. Na wrzątek wsypać mak (obecnie jest na tyle czysty, że nie trzeba go przebierać ani płukać).
Mieszać drewnianą łyżką na małym ogniu,
aż cała - ale to absolutnie cała - woda się wygotuje.
Mak musi być suchy, bo jak będzie mokry, to strucle nam popękają.
Ugotowany i odparowany mak (moja babcia odparowywała mak kilka godzin na brzegu płyty kuchni na węgiel) trzeba zemleć.
Po zmieleniu rozpuszczamy w pustym garnku masło,
na stopione masło wrzucamy zmielony mak, wsypujemy cukier i bakalie.
Smażymy na malutkim ogniu 15 minut, ciągle mieszając.
W międzyczasie kazać komuś ubić pianę z dwóch białek, po tych 15 minutach smażenia dodać pianę do maku, wymieszać.
Dodać aromat migdałowy. Trochę przestudzić (ale nie wyziębić).
Przygotować blachy:
Ciasto powinno już wypływać z miski.
Podzielić ciasto na trzy części, wyjmować kolejno na stolnicę posypaną mąką,
wałkować w prostokąt. Mak podzielić na trzy części, smarować ciasto makiem,
zawijać jak roladę.
Zlepić jak pieróg (btw moja babcia spod wschodniej granicy mówiła na strucle "pierogi").
Włożyć do blachy zlepieniem na dół albo na bok.
Odstawić w ciepłe miejsce (na poduszkę elektryczną albo kaloryfer) aż ponownie wyrosną.
Kiedy wypełnią blaszki, posmarować białkiem
Można nakłuć patyczkiem, żeby nie pękały (pękanie to specjalność strucli, na szczęście nie wpływa na smak).
Wstawiać do nagrzanego piekarnika i piec, stopniowo zwiększając temperaturę do ok. 200 stopni (zacząć od 100-150). Będą się piekły z godzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz