Boże Narodzenie

Kościół obchodzi uroczystość Narodzenia Pańskiego 25 grudnia i jest to data kompletnie umowna, tak wcelowana, żeby wypadła w pierwszy dzień o minutę dłuższy niż najkrótsze dni w roku ("na Boże Narodzenie przybywa dnia na kurze stąpnienie", mówi przysłowie). Dzień ten upamiętnia urodzenie się Jezusa w Betlejem, gdzieś w pasterskiej grocie czy stajni.

Większość ludzi wierzących idzie tego dnia do kościoła.  Nawiasem pisząc, udział w Pasterce o północy jest udziałem w mszy z Bożego Narodzenia i spełnia obowiązek udziału w mszy świątecznej, ale gdyby Wigilia wypadła w niedzielę, to Pasterka mszy niedzielnej nie "zalicza". Z dwóch racji: po pierwsze jest po północy, czyli w poniedziałek, po drugie w kalendarzu liturgicznym jest już Boże Narodzenie, a nie niedziela, czwarta adwentu zresztą.
Dzieciaki w kościołach oglądają szopki, wrzucają pieniążki do skarbonek - aniołków kiwających główką (i rodzice małych dzieci-fanów kiwających się aniołków przygotowują przed Świętami odpowiedni zapas dziesięciogroszówek :), bo zabawa przednia jest i na kilkukrotnym wrzuceniu pieniążka się nie skończy).

Boże Narodzenie to także czas rodzinnych odwiedzin i wspólnego jedzenia. Je się już mięso, więc na stole pojawia się talerz wędlin i pieczeń na zimno, do tego chleb, obowiązkowo polska sałatka jarzynowa (gotowane ziemniaki, marchew, pietruszka, seler, w wersji dawnej biała fasola a obecnie zielony groszek plus surowa cebula, kwaśne jabłko i kiszony ogórek, wszystko pokrojone w kosteczkę i wymieszane z majonezem), kilka innych sałatek i cała gama przystawek, jak śliwki w occie, grzybki marynowane, marynowana papryka, cebulka, ogórki czy buraczki. Do tego pozostałości dań wigilijnych, na które zawsze zdarzy się amator. W większości polskich domów nie piecze się indyka, kurczaka ani żadnego innego drobiu, często za to podaje się pieczony schab, karkówkę albo drobiowy filet w plasterkach na zimno. No i na deser ciasta. Te z Wigilii i jeszcze coś, absolutnie wszystkie, jakie inwencja i zapobiegliwość pani domu zdoła przygotować.


Kiedy byłam mała, nie gotowało się w Święta żadnych obiadów. Dojadało się potrawy wigilijne, a reszta była na zasadzie zimnego bufetu. Teraz zdarza się zasiadać do wielkich, przynajmniej dwudaniowych obiadów (zwykle barszcz czerwony, rosół lub flaki plus wielki plaster podgrzanej pieczeni z ziemniakami i surówką), co wcale nie wyklucza przystawek wędlinowo-salatkowych. Niestety.

Prezentów w Boże Narodzenie się już nie dostaje - chyba że pojawi się jakaś zapóźniona acz bliska rodzina i przywozi coś, co powinno być dostarczone na Wigilię, a z przyczyn technicznych nie było. Tak samo jest z opłatkiem. Świąteczny posiłek nie rozpoczyna się od łamania się opłatkiem, chyba że patrz wyżej.

Generalnie to polskie świętowanie często ogranicza się do siedzenia, jedzenia i telewizji. Pogoda najczęściej zniechęca do spacerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz